To był bardzo sympatyczny wywiad. Z obiecanych 20
minut rozmowa przeciągnęła się do prawie 30. Ale nie mogło być inaczej, skoro
już na początku złożyłem Maire życzenia z okazji obchodzonych niedawno urodzin,
a podczas wstępu w którym stwierdziłem, że jestem pasjonatem krzyżówek - Maire
powiedziała "Naprawdę - ja też lubię rozwiązywać krzyżówki" I tak się zaczęło.
Czy to Pani pierwsza wizyta w Polsce ?
Tak. Ale już teraz
śmiało mogę powiedzieć, że bardzo mi się podoba w Sopocie. I bardzo podobają mi
się ludzie w tym mieście. Są tacy sympatyczni i radośni. Podczas tras
koncertowych odwiedziłam wiele różnorodnych miejsc i mogę też śmiało stwierdzić,
że jeżeli w danym mieście spotykam się z niezbyt sympatycznym nastawieniem ze
strony ludzi, cała moja wizyta wypada bardzo źle i pozostawia bardzo złe
wspomnienia. W przypadku Sopotu jestem przekonana, że tak nie będzie.
A czy miała Pani już wcześniej jakieś wyobrażenie o
Polsce ?
Oczywiście śledzę na bieżąco informacje geopolityczne, a
zatem wiem też co się dzieje w Polsce. Czytam o problemach w waszym kraju, o
drodze ku wolności jaką Polska przechodziła przez ostatnie lata. Jestem tym
zainteresowana, albowiem jasne jest, że jednocześnie są to przecież wieści z
Europy w której i ja przecież mieszkam. To nie tak jak czytanie wiadomości o
Ameryce, która jest na zupełnie innym kontynencie. Oczywiście zawsze pamiętam,
że nasz Papież pochodzi z Polski. I teraz cieszę się, że mogę odwiedzić ten
kraj. Mój mąż był już kiedyś w Polsce. Jest fotografem i kilka lat temu
przyjechał tu w związku z jednym z koncertów. Też bardzo mu się tu podobało.
Na deskach sopockiej Opery Leśnej wykona Pani tylko
trzy piosenki. Czemu nie więcej ?
W tym dniu wystąpi wielu
wykonawców grających różnorodną muzykę reprezentującą różne kultury. I myślę, że
to bardzo dobry pomysł, gdy można się dzięki temu spotkać na jednej scenie.
Wymienić doświadczenia, posłuchać brzmień nieznanych instrumentów i egzotycznych
głosów. Nidy nie wiadomo czy w przyszłości nie zainspiruje to kogoś do nowych
nagrań lub zaowocuje konkretną współpracą. To też jest jakiś cel tego typu
przedsięwzięcia. Ja wybrałam do zaśpiewania trzy piosenki - dwie z nich pochodzą
z mojego najnowszego albumu "Whisper To The Wild Water", a jedna z repertuaru
grupy Clannad z którą przecież głównie słuchacze mnie kojarzą. Nagraliśmy sporo
utworów na potrzeby filmu i telewizji. Zdecydowałam się na kompozycję z obrazu
"Ostatni Mohikanin". Ta piosenka jest jedną z moich ulubionych. Chciałabym
jeszcze w przyszłości powrócić do Polski. Tym razem z serią koncertów
prezentujących moje muzyczne dokonania. Muzyka stanowi część mojego życia. Czuję
ją. Moje występy to wielokolorowa mozaika uczuć, emocji i zabawy. To doskonałe
połączenie dźwięków w harmonijną całość. Znam ludzi, wiem czego oczekują i
staram się im to dać w swoich piosenkach. W tym zakresie mogą na mnie polegać.
Kilka kolejnych pytań dotyczyć będzie Pani
najnowszego długogrającego dzieła. Zacznijmy od samego tytułu krążka. Proszę
mnie ewentualnie wyprowadzić z błędu, ale moim skromnym zdaniem "Whisper To The
Wild Water" można interpretować na kilka sposobów. Ten tytuł to pewna forma
metafory.
To bardzo trafne spostrzeżenia. Tak właśnie jest.
Tak jak w krzyżówce - pod jedną definicją może kryć
się kilka znaczeń. Ja np. odbieram ten tytuł jako pewne odniesienie do Pani
wspaniałego głosu?
Doskonała interpretacja. Strzał w dziesiątkę.
Ale można też skojarzyć go ze specyficzną atmosferą jaka emanuje z Pani
płyt. Począwszy już od krążka z 1992 r. "Maire" poprzez "Misty Eyed Adventures"
i "Perfect Time" proponowane przez Panią klimaty muzyczne mają nietypowy
charakter. Podobnie jest przecież z płytami Clannad.
Z albumem "Maire"
było tak. To był mój debiutancki solowy album. Chciałam się sprawdzić w nowej
roli. W grupie Clannad byłam głównie wokalistką. Tworzeniem tekstów zajmowali
się głównie moi bracia. Potem i ja także próbowałam swoich sił w roli autorki
słów do piosenek. Chciałam spróbować wielu rzeczy zainspirowana różnymi
sygnałami z otoczenia, muzyką która do mnie docierała. To było we mnie i
chciałam to uzewnętrznić pod własnym nazwiskiem. Co więcej - jeżeli chodzi o
moje dwie pierwsze płyty solowe - wyraźnie słychać na nich wpływ muzyki
określanej mianem "World Music". Lubię tego typu klimaty. Lubię obserwować
oddziaływanie np. muzyki irlandzkiej na inne style w muzyce. Spróbuję to jeszcze
inaczej wyjaśnić. Są płyty Clannad, są płyty sygnowane nazwą Enya i gdzieś tam
powstały też moje dwa pierwsze solowe dokonania. Nie miałam na celu nagrania
albumów podobnych do osiągnięć wcześniej wymienionych artystów. Chciałam jednak
rozwinąć swoje muzyczne doświadczenia, moje zdolności twórcze, moje pisarstwo.
Trzecia płyta "Perfect Time" powstała już w okresie w którym wiedziałam
dokładnie czego chcę. Miałam obrany konkretny, ważny kierunek do którego
zmierzałam. Najnowszy LP zaś odkrywa w pewnym sensie moją wiarę. Wielu ludzi,
których spotykam zadaje mi pytanie "czy jestem poganką, czy jestem może
druidem". A ja odpowiadam - "Dlaczego macie takie skojarzenia. Dlaczego
sądzicie, że celtycka kultura nie ma nic wspólnego z wiarą". Szczególnie, że ta
muzyka irlandzka, która powstała wiele lat temu pomagała m.in. właśnie umacniać
wiarę. Trzeba zdać sobie sprawę jak ważną rolę odegrała ona w historii. Jaki
wpływ miała na Irlandczyków. A przez to można też się przekonać jak ważna była
zatem dla nich sfera duchowa. A łatwo to sprawdzić słuchając irlandzkich
melancholijnych piosenek. Muzyka była dla nich bardzo ważna bo dorastali wraz z
nią, pozwalała im przetrwać i pokonać wszelkie trudności. A ich życie było
przecież pełne tragicznych wydarzeń. Mieli jednak silną wolę przetrwania. A
pochodziła ona właśnie z wiary i uduchowienia. W chwili obecnej kwestie wiary
mają trochę inne zabarwienie. Mając bagaż doświadczeń, narzucone uwarunkowania,
wspaniałe świątynie jesteśmy jednak o coś stratni. Utraciliśmy i niedostrzegamy
tej czystości chrześcijaństwa. Brakuje nam wiary w nieskażonej postaci, która
powinna być dla nas bardzo ważna. Młodzi ludzie mówią często "Przepraszamy, ale
nas to nie interesuje, nie chcemy słuchać o religii". Z drugiej strony jednak
pomimo tego, że wszędzie - czy to w Ameryce czy w Australii wybuchają strajki,
jakieś konflikty, pojawiają się problemy z bezrobociem, to jednak młodzież z
całego świata stara się spotykać ze sobą, przebywać w grupie, dzielić się z
innymi swoimi uwagami, spostrzeżeniami, doświadczeniami i przemyśleniami. Chcą
czuć tę więź z innymi. Potrzebują tego. I to jest właśnie ich wiara. Nie należy
się tego obawiać. Z tym jak bardzo lubimy innych jest nierozerwalnie związany
fakt, ile uczucia przekazujemy innym, jak wielkim uczuciem kogoś darzymy. Bez
względu na to czy mamy na myśli księżną Dianę, Dalaj Lamę czy kogoś innego. To
właśnie inni pozwalają nam poznać sens słów dawać, być dobrym, być pokornym i
skromnym. I przez to ludzie właśnie zbliżają się do siebie. W mojej muzyce chcę
w pewnym sensie spojrzeć na historię Irlandii jak na dzieje wielkich i sławnych
osób, którzy odnaleźli w sobie siłę i wykorzystali - to fascynujące - przyrodę
jako źródło opisu własnych przeżyć.
Znowu nasuwa mi
się porównanie do krzyżówki w której wykorzystuje się opisowy charakter pewnych
pojęć.
Dokładnie tak. Pojęcia z fauny i flory wzięte pojawiają
się bardzo często w wypowiedziach Irlandczyków. Pozwalają wyrazić ich uczucia i
emocje. Tak właśnie jest też w moim przypadku.
To fakt. Dzięki prostym
pojęciom bardzo łatwo tworzy się konkretne wypowiedzi proste w odbiorze.
Zgadza się. Przyroda jest cudowna pod tym względem. I wspaniale się z
niej czerpie wszelkie porównania i zależności. Łatwo można nadać sens takim
słowom jak harmonia, pokój, nadzieja, odwaga i spokój. Muzyka mi to ułatwia i
odgrywa bardzo ważną rolę w moim życiu.
Wracając do płyty "Whisper To
The Wild Water" - jest na niej piosenka oznaczona numerem sześć o tytule
"Peacemaker". W utworze tym możemy usłyszeć pewien bardzo młody głos...
O tak - to Paul - mój synek, mój mały chłopiec występuje w niej w roli
recytatora.
Czy ten utwór to pewien rodzaj modlitwy?
Piosenka "Peacemaker" oparta jest na modlitwie Św. Franciszka z
Asyżu. Na przesłaniu dotyczącym pokory i walce o spokój wewnętrzny i zewnętrzny.
Na świecie w którym żyjemy, szczególnie gdy widzimy tragiczny los dzieci,
pojawia się w nas - znam to z własnego doświadczenia - desperacki krzyk o pokój.
Zwłaszcza gdy widzę bardzo małe dziecko. Przy tej piosence najpierw nagrywaliśmy
głosy uzupełniające i ścieżkę rytmiczną. Ponieważ ja lubię eksperymenty podczas
procesu nagrywania w studiu - nigdy nie kończę na jednym rozwiązaniu. Próbuję
różnych możliwości, testuję różne warianty, przesłuchuję różne wersje tych
samych utworów. Uwielbiam tę formę pracy, ten proces kreowania czegoś nowego.
Właśnie podczas nagrywania wspomnianego "Peacemaker" wpadłam na pomysł
recytacji, którą wykonałby mój syn. Kiedy zapytałam go czy wejdzie ze mną do
studia i wspólnie to nagramy - odpowiedział natychmiast - NIE. Trochę mnie
zaskoczył, ale nie próbowałam przeciwstawić się jego woli. Nie stosowałam np.
metody obietnic typu "Zrób to, a mama kupi Ci rower górski". Nic z tych rzeczy.
To też wynika już z mojego doświadczenia. Podczas pracy w studiu czy to z
własnymi muzykami czy z zespołem Clannad czy z inną formacją a także w innych
niekoniecznie muzycznych sytuacjach zawsze robiłam wszystko tak jak potrafiłam z
własnej woli. To było dla mnie coś oczywistego. Nikt mnie do niczego nie
zmuszał, nie groził, nie przekupywał. Ja postąpiłam tak samo w stosunku do Paula
i też się to sprawdziło. Minęło trochę czasu i Paul sam przyszedł do mnie ze
słowami "Przemyślałem całą sprawę i zmieniłem zdanie. Chcę z tobą mamo to
zrobić". I wyszło mu to w studiu doskonale. Minionej nocy kiedy rozmawialiśmy
przez telefon zapytał mnie "Gdzie jesteś ... aha, w Polsce, a potem jedziesz do
Włoch... aha ... Wiesz mamo - chciałbym z tobą kiedyś wyruszyć w taką koncertową
podróż. Jak myślisz - czy mógłbym też z tobą wystąpić na scenie i wspólnie coś
zaśpiewać". A ja odpowiedziałam "Czemu nie, jak trochę podrośniesz - może już za
kilka lat zrealizujemy wspólnie twoje marzenie". Jedno podkreślam - nigdy nie
zrobię nic wbrew woli moich dzieci. Nie wypchnę mego syna siłą na scenę. Ale z
drugiej strony nigdy też nie będę go zniechęcać. Ja też dorastałam w rodzinie o
ogromnych zainteresowaniach muzycznych. Jestem najstarsza z 9 rodzeństwa. Muzyka
cały czas nas otaczała, była gdzieś obok, wciąż mieliśmy z nią do czynienia.
Granie i śpiewanie było dla nas takie naturalne.
Czy
myśli Pani, że Pani dzieci w przyszłości pójdą w Pani ślady ?
Są
bardzo muzykalne. Kochają muzykę i to dokładnie wszystkie jej gatunki. To może
być pop albo rock lub dance. Mogą słuchać i Britney Spears i muzyki klasycznej.
Myślę, że dobrze gdy dzieci od małego mają kontakt z różnorodną muzyką. To
dobrze na nie wpływa. Ale moja wspaniała dwójka lubi też sport i nieźle sobie
daje radę. Moja córka w tej chwili np. myśli o karierze weterynarza. Kocha
zwierzęta. Ale to wszystko może się przecież w przyszłości jeszcze kilka razy
zmienić.
Płytę zamyka kompozycja "Be Thou My Vision".
Utwór ten jest związany w pewnym stopniu z Pani dziadkiem - nieprawdaż?
Tak. To jedyna tradycyjna piosenka na albumie. To stary irlandzki
hymn. Wszystkie pozostałe utwory to premierowe kompozycje. Mój dziadek przełożył
dawno temu na język celtycki tekst tego utworu. Nie było to jednak dokładne
tłumaczenie słowo w słowo. Najważniejsze, że idea utworu, jego przesłanie
zostało zachowane. Chciałam umieścić ten utwór na moim krążku, bo kojarzy mi się
z moim dzieciństwem. Często śpiewałam go wspólnie z mamą i już wtedy myślałam o
tym jak wspaniale by było, gdybym nagrała kiedyś płytę i umieściła na niej tę
właśnie piosenkę. Moje marzenie się spełniło.
Ta
piosenka została też nagrana i wydana w 1995 r. na longplayu "Journey Into The
Moon" celtyckiego projektu Iona?
Nie - to jest inaczej. Byłam w
studiu z grupą Iona i oni popełnili zupełnie inne nagranie. Wykorzystali
zupełnie inną muzykę do identycznych słów.
Czyli są to dwa dokładnie
różne utwory?
Dokładnie tak. Znasz wokalistkę Iony?
Słyszałem ich jedno lub dwa nagrania.
Obie wersje różnią
się od siebie diametralnie. Iona nie mówi po celtycku więc pomagałam jej ucząc
wymowy poszczególnych słów i całych zdań. Zagrałam także gościnnie na harfie na
potrzeby tego albumu.
Rozumiem. O.K. Odejdźmy teraz
od ostatnich Pani szczegółowych dokonań. Proszę powiedzieć - gdzie znajduje Pani
inspiracje do tematów swoich piosenek. Czy są jakieś specjalne miejsca w których
szuka Pani natchnienia.
Lubię czytać. W danym momencie mogę mieć
otwarte nawet 6-8 książek. To nie są jakieś ciężkie pozycje trudne do
przeczytania. Zawsze jest to coś co mnie wciąga - np. o historii Irlandii albo o
jej kulturze. Wybieram takie książki, których tematyka odpowiada moim
zainteresowaniom. Jest też takie miasto - Donegal - skąd pochodzę. To wygląda
tak - mieszkam w Dublinie, a Donegal jest w płn.-zach. części Irlandii (w tym
momencie Maire pokazała swoją prawą dłoń, która miała odwzorowywać kształt
Irlandii i wskazała czubek jednego ze swoich palców mówiąc - na mapie to byłoby
mniej więcej tutaj). Miasteczko położone jest nad morzem, które wrzyna się w
górski krajobraz przecięty kilkoma dolinami. Z morzem oczywiście kojarzą się
klify, plaże i urokliwe zatoczki. To jest przepiękne miejsce. Uwielbiam jeździć
do Donegal. Moi rodzice mieszkają wciąż w tym mieście. Odwiedzam ich bardzo
często. I opowiem Ci taką historię - kiedy kończyłam pracę nad swoim albumem lub
albumem grupy Clannad robiłam sobie zawsze taką próbę generalną. Jechałam do
rodzinnego Donegal i w drodze - mniej więcej 30-40 minut od celu podróży -
włączałam nowonagrany materiał i wsłuchiwałam się w jego brzmienie. To był taki
rodzaj testu na zawartość płyty. I wtedy właśnie najczęściej czułam to
zespolenie melodii, tekstu i miejsca. Niektórzy pytają mnie "Skąd pochodzi Twoje
brzmienie. Jakie są jego korzenie". Odpowiadam wtedy "Te dźwięki wiążą się z
przebywaniem w Donegal. Z czuciem tej atmosfery, z oddziaływaniem tradycji
rodzinnych" - i dodaję - "Najlepiej samemu to sprawdzić i wszystko stanie się
jasne". Okazuje się, że kiedy ktoś korzysta z mojej rady i spotyka mnie po
powrocie z Donegal, mówi mi "Miałaś rację, to miasto coś w sobie ma i to coś
słychać też w Twojej muzyce". Donegal to takie przyziemne miejsce. Tam czujesz
ziemię, jej zapach, czujesz jak pulsuje życiem. Bardzo lubię jej klimat. Ale mam
też studio w domu w Dublinie. I kiedy mam natchnienie, korzystam z jego
możliwości. To doskonałe i wygodne rozwiązanie, bo w każdej chwili mogę do niego
wejść i zarejestrować te dźwięki, te pomysły, które akurat chodzą mi po głowie,
a potem do nich wrócić, przypomnieć je sobie, połączyć z innymi. Uwielbiam tego
typu muzyczne konstruowanie utworów. To tak jak w malarstwie. Porównując
piosenkę do obrazu - i tu i tam bazę stanowią różne kolory, które dopiero
odpowiednio połączone tworzą harmonię wyrazu. To ja decyduję jakie barwy z
muzycznej palety zastosować na danej pięciolinii. To taka swego rodzaju praca
wizualna. Kiedy słuchasz piosenki w stylu zwrotka-refren-zwrotka-refren zawsze
pojawiają się jakieś skojarzenia wzrokowe. Działa nasza wyobraźnia.
Znowu pozwolę sobie powrócić do przykładu krzyżówki. Pewne słowa się ze
sobą łączą. Pewne definicje mają wspólny mianownik. W miarę rozwoju sytuacji,
poprzez dopisywanie nowych wyrazów tworzy się pewien obraz całości.
No
widzę, że trafiłam na pasjonata krzyżówek. Pamiętaj, że ja też się do nich
zaliczam.
Zostawmy teraz pracę na boku i zajmijmy się
czasem wolnym. Kiedy nie musi Pani myśleć o muzyce, o koncertach, o graniu - jak
spędza Pani wolne chwile. Już poznaliśmy Pani zainteresowania związane z
czytaniem książek i rozwiązywaniem krzyżówek. Czy o czymś jeszcze mogą się
dowiedzieć nasi czytelnicy?
Oczywiście uwielbiam przebywanie z
rodziną. Robię to tak często jak tylko mogę. Wspólnie uwielbiamy kempingowanie.
Czy obozujecie Państwo w rodzinnym kraju czy też za granicą? Nigdy nie
wyjeżdżamy razem zbyt daleko. Wiadomo - trudno znaleźć na to tyle wolnego czasu
gdy pracuje się w domu. Ale nawet kiedy wypada nam jakaś przerwa, kilka wolnych
weekendowych dni, wrzucamy namiot do bagażnika samochodu i jedziemy gdzie nas
oczy poniosą. Nie ma wtedy dla nas znaczenia czy pada, czy może żar leje się z
nieba. Znajdujemy jakieś sympatyczne miejsce i zaczynamy zwyczajnie wypoczywać.
Wyobraź sobie - jest noc, na niebie świecą gwiazdy, grasz sobie w Scrabble,
sączysz przepyszne wino, dzieci smacznie śpią w swoich śpiworach. Cóż za
romantyczna scena... Lubię pływać, grać w tenisa. Czyli nie stronię od sportu.
Ale podobnie jak z wyjazdami. Uprawiam sport gdy mam na to czas.
Ponieważ wspomniała Pani o zainteresowaniach historią. Puśćmy
wodze fantazji. Czy chciałaby Pani podróżować w czasie i na własne oczy zobaczyć
sceny opisywane w przeczytanych książkach lub obejrzanych filmach?
Trudne pytanie. Kiedy studiuję książki historyczne, dostrzegam
fakt, że zamierzchłe czasy były bardzo ciężkie. Oczywiście niektórym żyło się
doskonale. Ale myślę, że gdybym ja żyła w tamtych czasach, nie zaliczałabym się
do nich. Patrząc z perspektywy widzę jak twardym trzeba było być, aby przetrwać.
I nie myślę tylko o Irlandii. Rodziny były rozdzielane z powodu emigracji - za
chlebem, za pracą, za lepszym życiem. Wszędzie miały miejsce jakieś drobne
wojny, lokalne potyczki. Nie wspominając już o I i II Wojnie Światowej. Może
było i więcej wolności, jeżeli chodzi np. o kontakt z przyrodą, ale w miarę
upływu lat i tu pojawiały się ograniczenia. Sumując - zdecydowanie wolę mieszkać
w dzisiejszych czasach. Uważam że fascynujące jest śledzenie tego, co się dzieje
aktualnie na świecie. Ale ważne jest to, aby nie zatracić swojego
człowieczeństwa. Wszystko zmienia się tak szybko. Silna władza poparta
pieniędzmi próbuje zdominować świat. Trzeba ostrożnie podchodzić do tych
zagadnień, aby nie stracić własnego ja, aby nie przestawać pomagać innym, o
innych myśleć i pamiętać. Często słyszy się słowa "ja, dla mnie, tylko ze mną".
A nie tak powinno być. Gdzie miejsce dla innych. Tego typu spojrzenie na świat
prowadzi do destrukcji. Nawet kiedy mamy do czynienia z tragedią - ma ona nie
tylko swoje złe strony. Dzięki niej ludzie na nowo odnajdują w sobie sens życia,
sens kontaktu z innymi, bycia potrzebnym i bycia pokornym.
Ponieważ czasu coraz mniej, a na mojej liście jeszcze sporo pytań,
cieszę się, że na część z nich znalazłem odpowiedź podczas dzisiejszej
konferencji prasowej. Np. w kwestii dotyczącej współpracy z Bono czy Michaelem
McDonaldem. Może powróćmy do piosenki "Don't Give Up", którą po raz pierwszy
nagrał duet Peter Gabriel & Kate Bush. Pani i Michael wykonali zatem cover
tego utworu?
To było tak. Chcieliśmy nagrać ten wspaniały utwór,
ale zdecydowanie odrzuciliśmy opcję, że zaśpiewamy to w identyczny sposób jak
zrobiła to wspomniana para. Już samo odwrócenie ról zmieniło tę piosenkę. To tak
fantastyczne nagranie, że z przyjemnością je zaśpiewałam. W sumie nie mam w
swoim dorobku zbyt wielu utworów z repertuaru innych. Jest piosenka Joni Mitchel
"Big Yellow Taxi", drugą jest utwór "Both Sides Now" nagrane z Paulem Youngiem
do filmu "Switch" z 1991 r. w reżyserii Blake'a Edwardsa z Ellen Barkin i Perry
Kingiem. Kolejną grupę utworów, które wiążą się właśnie z "Don't Give Up" są
piosenki wykonywane w duetach. Lubię nagrywać z różnymi ludźmi. Niekoniecznie na
własne wydawnictwa płytowe, ale właśnie na ich produkcje fonograficzne. To dla
mnie przyjemność spotkać się w jednym studiu np. z Robertem Plantem czy Brucem
Hornsbym. Bo nigdy nie spodziewałam się wcześniej, że coś z nimi nagram.
I na koniec zostawiłem sobie pytanie dotyczące Pani
książki "On The Other Side oF The Rainbow".
Zaskoczyłeś mnie.
Wiesz o mnie wszystko. Jestem pod wrażeniem.
Mam
jeszcze niespodziankę związaną z tą książką. Proszę spojrzeć na tę reprodukcję
(w tym momencie pokazuję kopię okładki wspomnianej książki).
Skąd
to masz - pewnie z internetu ... ?
Dokładnie tak
To zdjęcie zrobił mój mąż. Wspólnie pisaliśmy tę książkę. Czyli
można powiedzieć, że autorami są Maire Brenna i Tim Jarvis.
Czy może Pani powiedzieć coś więcej o tej książce ?
Jak wspomniałam Tim jest fotografem. Spotkałam go gdy pewien
angielski dziennikarz z "New Musical Express" przeprowadzał ze mną wywiad. Było
to w Donegal. Wywiad dotyczył grupy Clannad. I to była miłość od pierwszego
wejrzenia. Chociaż wtedy nie uświadomiliśmy sobie jeszcze tego. On wrócił do
domu, ale potem dostałam od niego list, potem drugi, trzeci i tak się zaczęło.
Pobraliśmy się trzy lata później i mamy dwójkę dzieci. Wspólnie dzielimy dom i
pracę w studiu. On też jest umuzykalniony, więc czasami śpiewamy i gramy
wspólnie. Tak jak wspomniałam, książkę też pisaliśmy razem i to była cudowna
praca. Tim postanowił wykorzystać jedno ze swoich zdjęć i umieścić je na okładce
książki. Ta książka nie powstawała łatwo. I to nie był wcale mój zamysł. To
wydawca z Londynu zwrócił się do mnie z takim pomysłem. Moja pierwsza reakcja
była negatywna. Nie chciałam pisać historii swego życia. Wiele się w nim działo.
Uważałam, że nie wszyscy muszą poznać moje wspomnienia. Ale po rozmowie z mężem
doszliśmy do wniosku, że to jednak może być dobry pomysł. Że mogę opisać w nim
np. moją pracę w grupie Clannad, spotkanie z Bono, mogę napisać jak powstawała
ścieżka dźwiękowa do filmu "Robin Hood". Jakie mieliśmy przygody podczas
koncertów. W książce chcę opisać to co zrobiłam, ale także i to czego żałuję. To
jest typowa książka autobiograficzna o moim życiu, o tym co czyni mnie
szczęśliwą, a co smuci czy też zatrważa. Wciąż jednak podkreślam, że trudno było
mi się zdecydować na podjęcie tego literackiego wyzwania. Jestem bardzo
wymagającą od siebie pisarką.
Kto wie - być może
książka ujrzy też światło dzienne w Polsce
(Śmiech) Kto wie.
Myślę, że jak już ją napisałam, to teraz nie mogę jej przed wszystkimi schować.
Może znasz kogoś, kto mógłby popracować nad Polską wersją tej książki?
Zastanowię się nad tym. Czas dobiega końca, zatem życzę udanego występu dzisiaj
w Sopocie, jutro we Włoszech na XV Światowych Dniach Młodzieży i na kolejnych
scenach. Mam nadzieję, że powróci Pani do Polski z serią swoich koncertów i
wykona Pani na każdym z nich kilka razy więcej piosenek niż dzisiaj wieczorem.
Przyjazd na ten festiwal to możliwość poznania polskiej publiczności.
Rozmawiałam już z odpowiednimi osobami i wspólnie jesteśmy zainteresowani
powrotem z większą i dłuższą trasą koncertową.
Drobny fragment powyższego wywiadu ukazał się w "Fan-Magazynie"
(numer z października 2000 r.)
Wywiad przeprowadził:
Jacek
Górski
|